Nie, nie, nie. Jestem pacyfistą.
"To jest normalne, że się brzydzę przemocą
Zarówno tą małą, pod mym blokiem nocą
Jak i wielką, w imię pseudoszczytnych racji"
Generalnie brzydzę się wszelaką agresją. Akurat w tym wypadku "agresywna jazda" to tyle co agresywna jazda w samochodzie, albo ofensywna. Z tym, że o ile w aucie to zmora, to na rowerze to fun.
Czyli szybkie zrywy spod świateł, hamowanie na granicy, szuknie optymalnej linii... ech... ciężko to opisać. Tak cy owak, jadę na tym moim mieszczuchu tak, żeby być w robocie możliwie najszybciej, żeby wziąć prysznic, założyć garnitur i zniknąć w tłumie...