To teraz kilka ja
Ziomkowi urodzilo sie dziecko.Czekal sporo czasu,i nagle wychodzi pielegniaraka i mowi:
-Jest pan ojcem.Ale nastapily pewne komplikacje.Panskie dziecko nie ma raczek!
Na to ojciec:-O Boze!A moge zobaczyc swoje dziecko???!
Pigula na to:Tak.Ale jest jeszcze jeden problem.Panskie dziecko nie ma nózek!
Ojcec na to:O Boze!A moge zobaczyc swoje dziecko???!
Pixa:Spoko,ale jest jeszcze jedna wiadomosc:panskie dziecko nie ma tlowia!
Ziomek:O Boze!A moge zobaczyc swoje dziecko???! Pokaz mi je natychmiast!!!!!!
Pigula przynosi 2 zylki a na koncu oczka:
-To jest panskie dziecko!!!!
Ziomek troche zalamany ale sie cieszy i mowi:
-To ja Twoj tatus!!!!!
Pigula na to:
-Niech pan nie macha ono i tak jest slepe!!!!!!
Kończy się seminarium poświęcone osmozie cieczy. Profesor podsumowuje:
- I tak właśnie ścieka woda. Czy wszystko jest zrozumiałe? Wstaje Murzyn i mówi:
- Ja ciegoś nie rozumiem. Jak to jest: woda ścieka i pies ścieka?
Ogłoszenie w gazecie:
Sprzedam encyklopedie Britanica.
40 tomów. Stan bardzo dobry.
Nie będzie mi już potrzebna.
Ożeniłem się tydzień temu.
Żona wie kurwa wszystko najlepiej
od opola do przedszkola:
przowadzący do małej dziewczynki,która występuje jako następna:
- jak się nazywasz
- ola
- a ile masz lat
- 6
- skąd do nas przyjechałaś olu
- z torunia
- a z kim przyjechałaś
- z mamą i z tatą <pokazuje rodziców siedzących na widowni>
- a czy masz jakieś zwierzątko olu
- kotka
- a jak tatuś woła na kotka
- ty pierdolony sierściuchu
Wchodzi Jasio na lekcje, rzuca tornister, kladzie nogi na lawke i krzyczy
"sieeeeema". Widzac to, zszokowana nauczycielka mowi do Jasia:
- Jasiu natychmiast podnies ten tornister wyjdz z klasy i wejdz jeszcze
raz - tym razem tak grzecznie jak Twoj ojciec kiedy wraca z pracy!!! Jasio
ze spuszczona glowa, podnosi tornister i wychodzi z klasy. Po chwili drzwi,
pod wplywem mocnego kopniecia, otwieraja sie z hukiem, do sali wskakuje
Jasio i krzyczy:
- Haaaaa!!! Kurwa, nie spodziewalas sie mnie tak wczesnie!!!
Wywiad z baca:
- Baco, jak wyglada wasz dzień pracy?
- Rano wyprowadzam owce, wyciagam flaszkę i piję...
- Baco, ten wywiad będa czytać dzieci. Zamiast flaszka mówcie ksiażka.
- Dobra. Rano wyprowadzam owce, wyciagam ksiażkę i czytam. W południe przychodzi Jędrek ze swoja ksiażka i razem czytamy jego ksiażkę. Po południu idziemy do księgarni i kupujemy dwie ksiażki, które czytamy do wieczora. A wieczorem idziemy do Franka i tam czytamy jego rękopisy.
Ciagnie baca lancuch, a turysta:
- baco co wy tak ten lancuch ciagniecie?
- a co? mom go pchoc?
Facetowi żona zaczęła mówić przez sen. Jakieś jęki i imię Rysiek...
Bez dwóch zdań doprawiała mu rogi i facet szybko doszedł do takiego samego wniosku. Aby to sprawdzić, pewnego dnia udał, że wychodzi do pracy i schował się w szafie. Patrzy, a tu żona idzie pod prysznic, układa sobie włosy, maluje się, perfumuje i w samej koszulce nocnej wraca do łóżka. W tym momencie otwierają się drzwi i wchodzi Rysiek...
Super przystojny, wysoki, śniada cera, czarne, bujne włosy - jednym słowem bóstwo.
Facet w szafie myśli:
- "Muszę przyznać, że ten Rysiek ma klasę!".
Rysiek zdejmuje powoli koszulę i spodnie, a na nim stylowe ciuchy, najmodniejsze i najdroższe w tym sezonie.
Facet w szafie myśli:
- "Kurwa, ale ten Rysiek, to jednak jest zajebisty!".
Rysiek kończy się rozbierać od pasa w górę, a tu na brzuchu krateczka-kaloryfer, wysportowany, a na klacie grają mięśnie.
Facet w szafie myśli:
- "Kurwa, ten Rysiek, to ekstra gość!".
Rysiek zdejmuje super-trendy bokserki, a tu pała aż do kolan.
Facet w szafie myśli: "O żesz kurwa, Rysiek to zajebisty buhaj!"
W tym momencie żona zdejmuje koszulę nocną i pojawia się obwisły brzuch, piersi aż do pasa i cellulitis.
Facet w szafie myśli:
- "Ja pierdolę! Ale wstyd przed Ryśkiem".
jest sobie kark, taki typowy dresiarz i mowi do swojej zony:
- sluchaj idz dzisiaj do hodowli i kup mi psa. ale to ma byc ostry pitbull. no to zona idzie, wiadomo, wysztafirowana blondynka z dlugimi szponami, i mowi do hodowcy:
- dzien dobry, ja bym chciala pit bulla dla mojego meza. a na to sprzedawca:
- no strasznie mi przykro, ale szczceniaki mi sie akurat skonczyly... na to blondyna:
- ojejj co ja teraz zrobie? a hodowca:
- ale nie wie pani co to jest nic straconego! bo ja mam dzieciola!
- dzieciola?
- tak, ale to jest dzieciol obronny
- takkk? a co taki dzieciol umie?
i hodowca mowi do dzieciola NA STÓŁ DZIECIOL a dzieciol rzuca sie na stol i rozwala go w drobny mak. blondyna jest pod wrazeniem i go kupuje. wraca zadowolona do domu i stwierdza ze go wybrobuje przed powrotem meza. no wiec mowi do dzieciola DZIECIOL NA STOL - dzieciol nic. no wiec mowi drugi raz: DZIECIOL NA STOL - dzieciol nic. no wiec blondyna bierze dzieciola pod pache i zapierdlala z powrotem do hodowcy i mowi:
- panie ten dzieciol mnie nie slucha. ja mu mowie DZIECIOL NA STOL a on nic.
- nie nie nie, widzi pani bo nie mowi sie DZIECIOL NA STOL tylko NA STOL DZIECIOL.
no wiec blondynka idzie do chaty, sprawdza jak dzieciol dziala i czeka na meza.
maz przychodzi z pracy i pyta:
- no i co? kupilas mi psa?
- no nie kochanie, bo widzisz nie bylo juz szczceniakow ale za to kupilam ci dzieciola
- A NA CHUJ MI DZIECIOL???
Siedzi sobie Jasio w ławce, pstryka długopisem i głośno myśli:
- Wchodzi, wychodzi, wchodzi, wychodzi i niby wszystko okej ale dzieci z tego nie będzie!
Przychodzi nauczycielka i się pyta:
- Co robisz Jasiu?
- No proszę zobaczyć (tu znowu pstryka długopisem): wchodzi, wychodzi, wchodzi, wychodzi i niby wszystko okej ale dzieci z tego nie będzie!
- Ależ Jasiu, o co Ci chodzi, o czym ty mówisz?
- No bo proszę zobaczyć (tu znowu pstryka długopisem): wchodzi, wychodzi, wchodzi, wychodzi i niby wszystko okej ale dzieci z tego nie będzie (tu rozkręca długopis i wskazując na sprężynę), bo w środku spiralka!
Kupował facet od rolnika chałupę nad jeziorem. I pyta go:
- Panie, a jak tutaj z komarami?
- Noooo... czasem są, ale my znaleźliśmy sposób!
- Tak? Jaki?
- Nooo.... sadzamy teściową na ławeczce przed chałupą i smarujemy jej twarz miodem. I te komary lecą do niej i jest spokój!
- Ale ona się przecież zadrapie na śmierć!
- Nieeeee... jest sparaliżowana...
Jasio pracował w tartaku. Pewnego dnia w ramach bardzo nieszczesliwego wypadku stracił wszystkie 10 palców. Natychmiast udał się do szpitala.
Doktor obejrzał jego ręce i mówi:
- Dobrze chłopcze, dawaj te palce, zobaczymy co można z tym zrobić.
- Panie doktorze ale ja nie mam tych palców.
- Jak to nie masz tych palców? Chłopcze mamy XXI wiek, mikrochirurgie, profesjonalne narzędzia, wiedze i niesamowita technikę, a Ty mówisz
ze nie wziąłeś tych palców. DLACZEGO???
- A jak kurwa miałem je niby pozbierać?
Juz wiem skad sie biora kawaly o blondynkach
Stoje sobie w banku w kolejce do okienka a do bankomatu podchodzi blondi z kolezanka.
Rozpoczyna sie proces wyciagniecia z niego pieniedzy - o dziwo wkladanie karty i pin poszly bezproblemowo
) i w momencie kiedy bankomat cos tam sobie mielil po swojemu uslyszalam tekst:
- Lubie slyszec ten dzwiek drukujacych sie pieniedzy.
Komarzyca wracała z nocnej eskapady. Nalatała się o wiele więcej niż zwykle, więc marzyła tylko o drzemce i spokojnym strawieniu krwistej kolacji... Kornik pracował od kilku godzin w swojej drewutni.
Miał sporo zleceń i zaczął drążyć jeszcze w nocy , żeby zdążyć z zamówieniami. Zrobił sobie przerwę na rozprostowanie zmęczonych odnóży.
Od kilku dni miał w głowie dziwną pustkę i zastanawiał się czy nie spotkać kumpli korników i nie zalać porządnie robaka. Nagle stanął jak wryty. Drogą kroczyła ponętna komarzyca która przystanęła i z uznaniem omiotła wzrokiem muskularne ciało kornika...
- Bzzzz... - szepnęła komarzyca
- Bezy bezy... - wyjąkał kornik.
Tak się zakochali od pierwszego bzyknięcia. Romans musiał stać się głośny na prowincjonalnej łące. Owadzia plotka rozprzestrzenia się z szybkością pasikonika i choć żyje krótko jak jętka jednodniówka,potrafi dotrzeć do ucha każdego zainteresowanego. Nic nie pomagały awantury i groźby bo kto to widział komarzycę i kornika, same kłopoty z tego będą. Skoro młodzi nie potrafili bez siebie żyć, rodziny same postanowiły uciąć sprawie łeb.
Skazani na banicję nie rozumieli, dlaczego wszyscy byli przeciwko tej miłości - szalonej namiętnej, cudownie słodkiej. Światło zrozumienia spłynęło nagle, kiedy pewnego chłodnego popołudnia komarzyca powiła dziecię. Rodzice długo pochylali się w milczeniu nad kolebką, nie wiedząc jak skomentować zaskakującą zawartość zawiniątka. Wreszcie odezwał sie kornik:
- BIEDNE MALEŃSTWO, NA CAŁYM TYM PODŁYM ŚWIECIE TYLKO MAMA I TATA BĘDĄ CIĘ KOCHAĆ...
Z koronkowego becika wyglądał z zaciekawieniem mały, złośliwooki KOMORNIK...
Morze Północne, lodowaty wicher duje jak cholera. Na
pokładzie statku stoi dwóch marynarzy.
- W taką pogodę z gołą głową? Gdzie masz swoje nauszniki?
- Od czasu nieszczęśliwego wypadku już ich nie noszę.
- Jakiego nieszczęśliwego wypadku??
- Kumpel zapraszał na wódkę, a ja nie słyszałem...
Na dziś starczy