PDAclub.pl - Forum użytkowników technologii mobilnych
Różne => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: Kozak w Październik 22, 2011, 10:54:49
-
no fakt zjadłem kat. B.
To teraz zaczniesz sie uczyc jezdzic od nowa :P
moze nie bedzie trzeba bo ja zachowawczo zawsze wole :p a poza "downhillem" zawsze lekka noge mialem. Pedu do pedu nie mam.
Nie musi chodzić o szybką jazdę, ale jak robiłem prawko pół roku temu to dużo było rzeczy, które musiałem robić tylko pod kątem egzaminu, a nie normalnej jazdy, jak choćby stanie zawsze na luzie na światłach, jazda ciągle prawym pasem w mieście itp.
-
jak choćby stanie zawsze na luzie na światłach
Hmm, ktoś od ciebie tego wymagał? :mysli:
-
U mnie wymagają, sensu nie widzę, no ale "przecież nie musisz od razu ruszyć". A po tym 5 aut zdąży przejechać przez światła, bo zanim się wszyscy zbiorą to czerwone jest znowu...
-
no fakt zjadłem kat. B.
To teraz zaczniesz sie uczyc jezdzic od nowa :P
moze nie bedzie trzeba bo ja zachowawczo zawsze wole :p a poza "downhillem" zawsze lekka noge mialem. Pedu do pedu nie mam.
Nie musi chodzić o szybką jazdę, ale jak robiłem prawko pół roku temu to dużo było rzeczy, które musiałem robić tylko pod kątem egzaminu, a nie normalnej jazdy, jak choćby stanie zawsze na luzie na światłach, jazda ciągle prawym pasem w mieście itp.
Hmmm... Mi gościu nic nie mówił, jak miałem na biegu, gdy czekałem na zielone światło, a prawym pasem... Takie przepisy. Szkoda, że nie uczą też szacunku dla innych, np. stojąc na czerwonym, gdy jest już ciemno kierowcy notorycznie używają hamulca nożnego a nie ręcznego - po oczach wali to, jak głupie, ale jeźdzą na światłach, które są ustawione na pozycji "0" - i to nawet policja (ostatnio zwróciłem uwagę to mówili, że atesty są i mogą - rozum też jest, a mogą go użyć.).
-
no ja bym bardzo chętnie używał ręcznego, gdyby takowy mi działał :P
U mnie wymagają, sensu nie widzę, no ale "przecież nie musisz od razu ruszyć". A po tym 5 aut zdąży przejechać przez światła, bo zanim się wszyscy zbiorą to czerwone jest znowu...
U mnie odwrotnie było, instruktor - "co tak wolno ruszasz? Przegazuj sobie..."
-
U mnie wymagają, sensu nie widzę
Sense jest taki że jak trzymasz na biegu i Ci się noga poślizgnie to jest możliwość że walniesz w auto z przodu, albo wyjedziesz na pas ruchu przed którym stoisz i ktoś w Ciebie uderzy, oczywiście też rzadko kiedy zrzucam na luz, chyba że długo jadę już i jestem zmęczony.
-
Z drugiej strony, np. zimą jak stoisz na światłach i widzisz w lusterku, że ktoś sunie na Ciebie to zmniejszasz szanse na to, ze unikniesz kolizji bo możesz nie zdążyć podjechać do przodu/odbić w którą stronę.
-
Czy ja wiem... Zimą nie ma gdzie uciec, zaspy, a nawet jeśli to trakcja zazwyczaj jest fatalna. Wedlug mnie jedyny plus "trzymania" na biegu to fakt, że jest sie przygotowanym do ruszenia, ale wtedy prawie wszyscy trzymają na noznym hamulcu i to wkurza. Nawet, gdy prowadze jakis "automat" to na swiatlach trzymam go na recznym...
-
To był przykład, w innych porach roku też się zdarza, że ktoś za późno myśli o hamowaniu/nie przewidzi utraty przyczepności itp.
-
Skoro stoisz na światłach to podjechanie do przodu może spowodować kolejną kolizję. W takim przypadku wciskach hamulec do oporu i czekasz :E
-
Ale w przypadku gdyby ktoś rozpędzony najechał na Ciebie z tyłu, trzymanie hamulca nie wydaje się być dobrym rozwiązaniem, o wiele lepiej polecieć do przodu i przywalić jeszcze w kogoś, w końcu to on płaci, a Ty możesz mieć lepsze warunki zdrowotno naprawcze. :E
-
Sarkazm to był :P
-
Ale w przypadku gdyby ktoś rozpędzony najechał na Ciebie z tyłu, trzymanie hamulca nie wydaje się być dobrym rozwiązaniem, o wiele lepiej polecieć do przodu i przywalić jeszcze w kogoś, w końcu to on płaci, a Ty możesz mieć lepsze warunki zdrowotno naprawcze. :E
Ty masz obowiązek zachować bezpieczny odstęp , jeżeli ktoś w Ciebie wjedzie to i tak płacisz temu na którym Ty się zatrzymaleś.
-
AFAIK takie "zdarzenie drogowe" rozpatruje się jako pojedyncze zdarzenie, a nie dwa (że niby oddzielnie wjechanie w tyłek pierwszego i następnego auta). Sprawca kolizji jest jeden.
-
Ale w przypadku gdyby ktoś rozpędzony najechał na Ciebie z tyłu, trzymanie hamulca nie wydaje się być dobrym rozwiązaniem, o wiele lepiej polecieć do przodu i przywalić jeszcze w kogoś, w końcu to on płaci, a Ty możesz mieć lepsze warunki zdrowotno naprawcze. :E
Ty masz obowiązek zachować bezpieczny odstęp , jeżeli ktoś w Ciebie wjedzie to i tak płacisz temu na którym Ty się zatrzymaleś.
Bullshit, akurat w tym temacie mam sprawę w sądzie. :grin:
-
Sprawca dostaje za spowodowanie i wjechanie Ci,z twojego ubezpieczenia natomiast idzie pokrycie łatanie tyłka tego co był przed tobą bo nie zachowałeś bezpiecznej odległości.
Nie wierzysz to zapytaj znajomego z drogowki.
-
Uwierz mi, jestem pewien. :E
To nie miałoby prawa tak działać, zresztą jestem pewien że tak nie działa, utwierdza mnie w przekonaniu identyczna sytuacja którą widziałem w TVN Turbo - niezależnie od ilości poszkodowanych całkość odszkodowania płaci zawsze ubezpieczyciel sprawcy.
Ale jeśli upierasz się przy swoim - okej, nie mam siły kłócić się na ten temat.
-
Bzdura, w takiej sytuacji nie ma pojęcia bezpiecznego odstępu - zawsze płaci ten co uderzył z tyłu.
Przykład - Wypadek Łask , karambol !! dnia 23-09-2011 (http://www.youtube.com/watch?v=Pqtm8AyXTrg#)
-
To tak nie działa daras, wszystko idzie z ubezpieczenia osoby która w ciebie wjechała, jak Ty przez to uderzyłeś w kogoś z przodu to również idzie z ubezpieczenia tego kto wjechał w Ciebie. To by było totalnie bez sensu gdybyś Ty miał płacić.
-
Jeśli dobrze kojarzę to termin "bezpieczna odległość" funkcjonuje gdy pojazdy są w ruchu.
-
Dokładnie, gdy stoisz, to przecież nie ma czegoś takiego jak bezpieczna odległość. Płaci osoba, która wjechała w Ciebie, nieważne czy ucierpiałeś tylko Ty, czy jeszcze 10 dodatkowych samochodów, które stały przed Tobą.
-
Też mi się tak wydaje l_Mat
-
Może czas wydzielić, bo z radościa ani z podzieleniem z nią to już nie ma nic wspólnego...
-
Placi nie ten co wjechal ci w tylek tylko ten co mu wjechal w tylek bo to on nie zachowal bezpiecznej odleglosci :E wiem bo moja dostala takim rykoszetem kolo jeziora Nyskiego 2 lata temu.
-
W takim przypadku winna jest osoba która uderzyła ostatnia, a płaci ubezpieczenie, auto które stało w środku nie ponosi odpowiedzialności, no chyba że mu udowodnią że uderzył w auto stojące przed nim zanim sam został uderzony z tyłu. :police:
-
O jaki trafny temat :cool:
-
no widzęże ciekawa dyskusja się wywiązała. a faktem jest że jeśli się nie wyhamuje i wjedzie komuś w dupe to już problem tego kto wjechał a nie tego w kogo się wjechało. To kwestia bezdyskusyjna w świetle polskiego prawa. Niestety polskie prawo drogowe jest ułomne z tego względu, że część zdarzeń jest opiniowana przez Policję. Ci niestety czasem nie mają odpowiedniej wiedzy, podobnie jak sądy, które rozpatrują apelacje... Przekonałem się o tym, boli na portfelu....
-
Nie musi chodzić o szybką jazdę, ale jak robiłem prawko pół roku temu to dużo było rzeczy, które musiałem robić tylko pod kątem egzaminu, a nie normalnej jazdy, jak choćby stanie zawsze na luzie na światłach, jazda ciągle prawym pasem w mieście itp.
Wrzucanie na luz podczas oczekiwania na zmianę świateł jest jak najbardziej słuszne i oszczędza chociażby sprzęgło. A co do jazdy prawym pasem, to w Polsce jest ruch prawostronny i należy poruszać się właśnie prawym pasem, no chyba że jest zajęty. I nie ma znaczenia, że jazda innym pasem jest w mieście dozwolona - chodzi o zasadę i prawidłowe nawyki. Mnie na to zwracał uwagę wiele lat temu instruktor nauki jazdy i do tej pory widzę, że np. w W-wie w wielu miejscach prawym pasem można często poruszać się w sposób najbardziej płynny, a pasy po lewej stronie są bardziej zajęte.
Z moich doświadczeń wynika, że właśnie te "angielskie" nawyki (jazda lewym pasem) oraz wjeżdżanie na skrzyżowanie pomimo braku możliwości zjechania z niego (czyli po prostu blokowanie), są powodem wielu niepotrzebnych utrudnień, korków i często niepotrzebnych stłuczek.
kozak:: nie obraź się, ale o zasadach "normalnej" jazdy będziesz miał pojęcie za 2 lata lub 100 tys. km. Taki czas lub przebieg jest podobno potrzebny, aby nabrać faktycznego doświadczenia...
-
Ja mam prawo jazdy od 7lat, i nadal nie czuje się doświadczonym kierowcą...
Ta "normalna" jazda ni jak się ma do nauki na kursie, rzeczywistość szybko weryfikuje jakim kierowcą będziesz...
-
długość posiadania prawa jazdy o niczym nie świadczy, liczy się ile jeździłeś przez ten czas.
-
długość posiadania prawa jazdy o niczym nie świadczy, liczy się ile jeździłeś przez ten czas.
dokładnie. Znam sporo przypadków osób, które od zrobienia prawa jazdy kilka lat temu nie wsiedli za kółko.
-
z drugiej strony są osoby które zrobiły prawko i nie wysiadają z samochodu, jeżdżą nim nawet do WC :P
tak po przejeżdżeniu 5000km po zrobieniu prawka można już mówić o "pierwszych doświadczeniach", z czasem i ilością przebytych kilometrów doświadczenie dalej będzie rosło. Nikt nie wychodzi z kursu jako "kierowca nieomylny"
BTW niedługo się zacznie pierwsza moja zima za (http://klubrenault.pl/forum/images/smilies/driver.gif)
będzie się działo :E
-
Koledzy w 100-licy jazda lewym lub prawym pasem jest zależna od lokalizacji w jakiej się znajdujesz. jazda prawym pasem w większości to porażka lub bus pas. po zamknięciu prostej i świętokrzyskiej w wa-wie zrobiła się masakra. pojeździsz w zimę w skrajnej prawej stronie to szybko się oduczysz, jak wpadniesz w parę dziur lub prawie najedziesz na pieszych bez odblasków lub latarek. albo polataj w wa-wie prawym pasem to zobaczysz jak wyjeżdżają ludzie z parkingów lub autobusy z zatok
-
z czasem i ilością przebytych kilometrów doświadczenie dalej będzie rosło.
Dochodzi jeszcze kwestia zgrania z autem, wiedzy na jakie manewry możesz sobie nim pozwalać.
Zgadzam się z romulusem, prawy pas w Warszawie to prawie zawsze najwolniejszy pas.
-
Zgadzam się z romulusem, prawy pas w Warszawie to prawie zawsze najwolniejszy pas.
i najbardziej ryzykowny.
Połączone: Październik 23, 2011, 18:51:25
A jeśli chodzi o ryzykowną jazdę polecam wybrać się jednego z większych chińskich miast - to dopiero dżungla. Warszawę naprawdę się wtedy miło wspomina :D
-
Chiny i Indie to prawdziwy kurs drogowego survivalu, a najlepsze jest to że wypadki zdarzają się tam bardzo rzadko, a kara za spowodowanie to od razu więzienie...
-
W Rosji tam to dopiero wolna amerykanka :)
-
długość posiadania prawa jazdy o niczym nie świadczy, liczy się ile jeździłeś przez ten czas.
dokładnie. Znam sporo przypadków osób, które od zrobienia prawa jazdy kilka lat temu nie wsiedli za kółko.
Nie jestem typem "niedzielnego" kierowcy, jeśli o to Wam chodzi... :ok:
-
Chiny i Indie to prawdziwy kurs drogowego survivalu, a najlepsze jest to że wypadki zdarzają się tam bardzo rzadko, a kara za spowodowanie to od razu więzienie...
więzienie? To się bajek naczytałeś...
-
Ojciec prowadzi interesy z pewnym chińczykiem, i przy okazji wizyty w Chinach i zdziwienia ich stylem jazdy ten znajomy mu tak powiedział...
-
Ale ogarnijcie jak taki chaos na drodze rozwija szare komorki i refleks :D
-
Ojciec prowadzi interesy z pewnym chińczykiem, i przy okazji wizyty w Chinach i zdziwienia ich stylem jazdy ten znajomy mu tak powiedział...
eee, chyba jednak nie tak do końca. co prawda ja tam nie próbowałem mieć żadnej stłuczki ale jeden z ze znajomych dość często przyjeżdżał z nowymi śladami walki ulicznej. I zawsze kończyło się na mandacie.
-
Może chodziło mu o troszkę poważniejsze stłuczki niż zarysowania ??? To było kilka lat temu, a teraz to nawet nie pamiętam przy okazji której wizyty wrócił z takimi informacjami, więc mogło to być nawet do 10 lat wstecz. W tym czasie w chinach dużo się zmieniło, możliwe że w tej sprawie też.
-
Tak w ogóle, to w Indiach i Chinach ginie rocznie w wypadkach komunikacyjnych najwięcej ludzi (dla Indii jest to przeszło 100 tys. ofiar rocznie). Wynika to głównie z ogromnej populacji tych państw, ale swoją "zasługę" ma również niski poziom motoryzacji (same pojazdy oraz stan i infrastruktura drogowa) i świadomości komunikacyjnej Chińczyków i Hindusów. W przypadku Indii duże znaczenie ma też charakter Hindusów, tzn. trochę inny rodzaj wyobraźni i bardziej "beztroskie" podejście do życia :-) Praktycznie na każdej ciężarówce i większym samochodzie w tym kraju na tyle wymalowane są ogromne napisy "Horn me" (trąb na mnie).
-
No tak, klakson to ich podstawowe narzędzie używane w komunikacji, trąbią wszyscy i nieustannie, podobno w niektórych miejscach jest zakaz trąbienia :D
A już w ogóle mistrzostwem jest poruszanie się hindusów pociągami, siedzą na dachach i wszędzie gdzie się tylko da, kiedyś był o tym artykuł w Focusie, albo National Geographic.
-
W Istanbule jest to samo, non stop trąbią na siebie nawzajem, olbrzymie korki ale jakimś cudem stłuczek za dużo tam nie ma.
-
Tez czesto uzywam klaksona :undecided: Ale to z innego powodu, raczej z braku zdecydowania niektorych kierowcow. :S
-
Ale u nas klakson jest odbierany jako przejaw agresji, a tam to chyba jest takie beztroskie trąbienie, z byle powodu i nikt nie ma pretensji że trąbisz, a u nas to najlepiej by Cię za to pobili :P
-
najlepsze było poruszanie się na piechotę po tamtejszych chodnikach/przejściach dla pieszych. nie ważne że jest się na pasach i ma się zielone światło.; Samochód ma zderzak i to jego głowna przewaga. W dużych miastach komunikacja to koszmar, ludzi jest tyle że trudno żeby wypadków nie było.
-
Bardzo dużo jeżdżę po W-wie, zarówno samochodem, jak i motocyklem, i nie mam problemów z jazdą prawym pasem... Co więcej, zauważyłem, że ~85% kierowców zupełnie nie patrzy na znaki! Na ulicach, którymi się poruszam całodniowy i całotygodniowy bus pas jest tylko na trasie Łazienkowskiej oraz na Alejach Jerozolimskich między Żelazną i Pl. Zawiszy. Na pozostałej części tej ulicy (aż od mostu Poniatowskiego) i na np. Modlińskiej bus pas obowiązuje tylko w dni powszednie oraz w określonych godzinach największego szczytu (rano do godz. 10 i potem od ok. 14 do 18-19).
No ale dzięki tym gamoniom, ja mogę płynnie jeździć prawym pasem :ok:
-
Nie musi chodzić o szybką jazdę, ale jak robiłem prawko pół roku temu to dużo było rzeczy, które musiałem robić tylko pod kątem egzaminu, a nie normalnej jazdy, jak choćby stanie zawsze na luzie na światłach, jazda ciągle prawym pasem w mieście itp.
Wrzucanie na luz podczas oczekiwania na zmianę świateł jest jak najbardziej słuszne i oszczędza chociażby sprzęgło. A co do jazdy prawym pasem, to w Polsce jest ruch prawostronny i należy poruszać się właśnie prawym pasem, no chyba że jest zajęty. I nie ma znaczenia, że jazda innym pasem jest w mieście dozwolona - chodzi o zasadę i prawidłowe nawyki. Mnie na to zwracał uwagę wiele lat temu instruktor nauki jazdy i do tej pory widzę, że np. w W-wie w wielu miejscach prawym pasem można często poruszać się w sposób najbardziej płynny, a pasy po lewej stronie są bardziej zajęte.
Z moich doświadczeń wynika, że właśnie te "angielskie" nawyki (jazda lewym pasem) oraz wjeżdżanie na skrzyżowanie pomimo braku możliwości zjechania z niego (czyli po prostu blokowanie), są powodem wielu niepotrzebnych utrudnień, korków i często niepotrzebnych stłuczek.
kozak:: nie obraź się, ale o zasadach "normalnej" jazdy będziesz miał pojęcie za 2 lata lub 100 tys. km. Taki czas lub przebieg jest podobno potrzebny, aby nabrać faktycznego doświadczenia...
Wcale nie uważam sie za mistrza, chodziło mi tylko o to, że widzę, że realia drogowe różnią się od jazd na kursie.
Co do pasa, to co innego jazda taka, o jakiej piszesz, a co innego zdrowy rozsądek, bo wszyscy się na prawym nie zmieszczą i w mieście najczęściej korzysta się z obu w zależności od warunków na drodze. Dokładnie to chodzi mi o sytuację taką, jak u mnie w mieście:
(http://dl.dropbox.com/u/11391265/skrzyzowanie.JPG)
Kolorem niebieskim oznaczyłem, jak, gdy nie ma dużego ruchu jeździ się u mnie po tym skrzyżowaniu. Kolor fioletowy/czerwony (zależnie jak widać) to jak wymagał ode mnie instruktor. Pas prawy zanika jakieś 150 m za skrzyżowaniem. Jak dal mnie to gdy na lewym nie ma korka to nie ma po co zjeżdżać na prawy, a potem znowu wciskać się na lewy.
-
Pomijając osobiste doświadczenia i specyfikę konkretnych miejsc oraz spotykaną tam praktyczne zachowania, nasz Kodeks drogowy (ustawa Prawo o ruchu drogowym) mówi jednoznacznie:
1. Kierującego pojazdem obowiązuje ruch prawostronny.
2. Kierujący pojazdem, korzystając z drogi dwujezdniowej, jest obowiązany jechać po prawej jezdni; do jezdni tych nie wlicza się jezdni przeznaczonej do dojazdu do nieruchomości położonej przy drodze.
3. Kierujący pojazdem, korzystając z jezdni dwukierunkowej co najmniej o czterech pasach ruchu, jest obowiązany zajmować pas ruchu znajdujący się na prawej połowie jezdni.
4. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może zajmować więcej niż jednego pasa.
Połączone: Październik 24, 2011, 18:30:44
A tzw. realia są często wynikiem nieznajomości przepisów, głupoty i co gorsza chamstwa wielu polskich kierowców, którzy jak tylko wyjadą za granicę, to nagle potrafią jeździć jak ludzie... :shock:
Oczywiście swój wkład w ten nasz bajzel na ulicach mają zarządcy dróg, firmy remontowe, a czasem też Policja i tym podobne służby :-|
-
Znamy przepisy, co do klaksonów w moim wieku już używa się rzadko.
-
Kozak z twojego rysunku wynika że prawy pas za rondem służy tylko to zjeżdżania w tą uliczkę boczną i włączania się do ruchu po wyjechaniu z tej uliczki, więc nie trzeba na niego zjeżdżać...
-
Właściwie to obok tego pasa jest jeszcze jeden ze zjazdem do centrum handlowego. Ja też nie widzę sensu w zjeżdżaniu na niego, gdy na lewym nie stoi kilka samochodów, ale instruktor zawsze kazał mi tam zjeżdżać, a potem z powrotem wracać na lewy za skrzyżowaniem.
-
ach marzenie:
http://www.youtube.com/watch?v=5jTgv1eL4IY&feature=player_embedded# (http://www.youtube.com/watch?v=5jTgv1eL4IY&feature=player_embedded#)!
Połączone: [time]Październik 27, 2011, 09:16:23[/time]
o ile mniej by sie stało w korku.
Połączone: Październik 27, 2011, 09:21:13
i komentarz z www.poboczem.pl (http://www.poboczem.pl) pod którym sie podpisuje obiema rekami i nogami:
~Bronco
Normalnie ręce opadają, jak czyta się niektóre komentarze "wojujących z cwaniakami"...
Ludzie, czy do was to nigdy nie trafi?? To po kiego grzyba wogóle budować drogi wielopasmowe, skoro korzystanie z pasów innych niż prawy jest "cwaniactwem"? Wyobraźcie sobie jeden z drugim, że te samochody stojące w kilometrowym korku na jednym pasie stanęłyby w korku na obu pasach.. Gdyby tak co drugi zmienił pas i stanął na lewym.. w tej samej kolejności.. a potem przed zwężeniem obowiązywałaby zasada "na suwak" - wjeżdża jeden z prawego, a potem jeden z lewego i tak na zmianę.. Jaki efekt? tempo przejeżdżania przez zwężenie takie samo, kolejność wjeżdżania w zwężenie taka sama, a do tego dzięki wykorzystaniu obu pasów korek jest o połowę krótszy i nie blokuje np. kilku skrzyżowań w poprzedniej miejscowości? Czy sumarycznie nie byłoby lepiej? Oczywiście, że tak! Czy ktokolwiek by ucierpiał? Jasne że nie!
Tylko, że aby taki piękny scenariusz zaistniał, to wszyscy i od początku powinni stosować tę zasadę. Problem robi się wtedy, jak korek już się ustawi dość długi na prawym pasie i ktoś próbuje to zmienić, czyli zacząć wykorzystywać też lewy pas. Wtedy podnosi się krzyk.. ale tak naprawdę, to krzyczący z prawego pasa powinni być źli sami na siebie, bo przecież od razu mogli stawać na dwóch pasach, a nie na jednym i narażać się na bycie wyprzedzanymi.
Przemyślcie to.
Mam nadzieję, że uda się sprawić, że rozsądne podejście stanie się normą.
Pozdrawiam.
-
Tylko trzeba jeszcze umieć tak ładnie wjeżdżać na zakładkę jak na tym filmiku, a nie że stanie Ci kilka osób, które by chciały wjechać, ale czekają na przyzwolenie osób jadących prosto.
-
Ten filmik informacyjny ni jak ma się z rzeczywistością która panuje na autostradach w niemczech. Oni są największymi zawalidrogami w niemczech są największe korki i to z niczego wystarczy że coś stoi na poboczu a za nim policja na sygnałach i już na 3 pasach robi się stau (korek) nie mówiąc jak jest zwężenie z 3>2 a jak jest 3>1 to już masakra. Te barany nie potrafią wcale jeździć jak zacznie padać tylko deszcz lub śnieg to na 3 pasach potrafią jechać 40km/h i to nie da się ominąć ani przeskoczyć :D i to wcale nie jadą bezpiecznie bo zaraz z takiej jazdy robią się stłuczki i korki. Dla nich najlepiej jak są 3 pasy ładna pogoda i gaz do dechy, ale i wtedy bezmózgi lądują w rowie lub na barierce. Więc brać przykład z niemców to pomyłka. :police:
-
Ten filmik informacyjny ni jak ma się z rzeczywistością która panuje na autostradach w niemczech. Oni są największymi zawalidrogami w niemczech są największe korki i to z niczego wystarczy że coś stoi na poboczu a za nim policja na sygnałach i już na 3 pasach robi się stau (korek) nie mówiąc jak jest zwężenie z 3>2 a jak jest 3>1 to już masakra. Te barany nie potrafią wcale jeździć jak zacznie padać tylko deszcz lub śnieg to na 3 pasach potrafią jechać 40km/h i to nie da się ominąć ani przeskoczyć :D i to wcale nie jadą bezpiecznie bo zaraz z takiej jazdy robią się stłuczki i korki. Dla nich najlepiej jak są 3 pasy ładna pogoda i gaz do dechy, ale i wtedy bezmózgi lądują w rowie lub na barierce. Więc brać przykład z niemców to pomyłka. :police:
Hmmm... ciekawa wypowiedź, ale jakoś zupełnie niezgodna z moimi obserwacjami... Trochę tysięcy kilometrów po autostradach niemieckich, austriackich, włoskich i hiszpańskich udało mi się przejeździć i mam inne zdanie... Po każdym powrocie do Polski mam wrażenie, że u nas ktoś ciągle chce mnie zabić, a tam jazda już dużo mniej stresująca. A że czasem trafiają się korki, to jest niestety nieuniknione przy tak ogromnej ilości samochodów...
A co do wcześniejszej dyskusji na temat jazdy prawym pasem, to dzisiaj natknąłem się około południa na warszawskim moście Łazienkowskim na kolesia koło 40-tki w BMW X5 na stołecznych numerach, który lewym pasem "pędził" z prędkością 60 km/h. Nawet autobusy na buspasie go wyprzedzały. Dla nie znających tej trasy - jest to trzypasmówka z dopuszczalną prędkością 80 km/h.
-
Ojtam. Prawym na trasie autobusy, srodkiem przepisowi a lewym to tak stowka i wyzej zwykle jezdza.
Tylko na stanow zjednoczonych nie warto sie rozpedzac, bo stoi fotopstryczek.
No i nie ma co tam szarszowac, autobusiarze bezwzglednie stosuja zasada kierunek i wjazd na pas z przystanku. Widac to przynajmniej raz w tygodniu, jak stoja autka pozderzane :)
Choc taka sama sytuacja jest na torunskiej oraz na siekierkowskiej. Czasami sie trafi zawalidroga :E
-
Ten filmik informacyjny ni jak ma się z rzeczywistością która panuje na autostradach w niemczech. Oni są największymi zawalidrogami w niemczech są największe korki i to z niczego wystarczy że coś stoi na poboczu a za nim policja na sygnałach i już na 3 pasach robi się stau (korek) nie mówiąc jak jest zwężenie z 3>2 a jak jest 3>1 to już masakra. Te barany nie potrafią wcale jeździć jak zacznie padać tylko deszcz lub śnieg to na 3 pasach potrafią jechać 40km/h i to nie da się ominąć ani przeskoczyć :D i to wcale nie jadą bezpiecznie bo zaraz z takiej jazdy robią się stłuczki i korki. Dla nich najlepiej jak są 3 pasy ładna pogoda i gaz do dechy, ale i wtedy bezmózgi lądują w rowie lub na barierce. Więc brać przykład z niemców to pomyłka. :police:
Hmmm... ciekawa wypowiedź, ale jakoś zupełnie niezgodna z moimi obserwacjami... Trochę tysięcy kilometrów po autostradach niemieckich, austriackich, włoskich i hiszpańskich udało mi się przejeździć i mam inne zdanie... Po każdym powrocie do Polski mam wrażenie, że u nas ktoś ciągle chce mnie zabić, a tam jazda już dużo mniej stresująca. A że czasem trafiają się korki, to jest niestety nieuniknione przy tak ogromnej ilości samochodów...
Jestem w niemczech prawie w każdym tygodniu i robię za każdym razem ponad 1000km i to co piszę nie ma w tym nic przesady ani wymyślania. Nie ma tam dnia ani autostrady bez wypadku i to na prostej drodze, a często są śmiertelne. Chciał bym za każdy kilometr stau (korku) które są tam na autostradach mieć zapłacony 1euro, na pewno nie musiał bym pracować i było by mnie stać prawie na wszystko :D
-
Z tymi korkami na autostradach niemieckich bym nie przesadzał. Pod koniec sierpnia jechałem ze Szczecina do Heide Parku, i nie zauważyłem żadnych korków (trasa ok 600km w jedną stronę), były przewężenia ale wszystko odbywało się płynnie. Wypadku również żadnego nie było, a był to okres powrotów z wakacji i dość sporego ruchu...
-
Z tymi korkami na autostradach niemieckich bym nie przesadzał. Pod koniec sierpnia jechałem ze Szczecina do Heide Parku, i nie zauważyłem żadnych korków (trasa ok 600km w jedną stronę), były przewężenia ale wszystko odbywało się płynnie. Wypadku również żadnego nie było, a był to okres powrotów z wakacji i dość sporego ruchu...
Proponował bym się przejechać A10 A2 kier A3 po dłuższej przerwie (czyli np. wolny piątek sobota niedziela lub sobota niedziela poniedziałek)
Jak się zmobilizuje to porobię zdjęcia i wstawię na forum, a nawet film nakręcę niedowiarkom. :)
-
czekamy
-
Dwa filmiki tak na szybko bo zawsze zapominałem o tym ale w końcu się udało wiec proszę
Jazda na zamek Niemcy
Jazda na zamek Niemcy Stau (http://www.youtube.com/watch?v=bbxSq15l0p8#)
Jazda na zamek Niemcy Stau1 (http://www.youtube.com/watch?v=uzd7upbOu-Y#)
-
Niezla dyskusje koledzy macie to i ja sie dolacze ;) Nie wiem jak wyglada ta sprawa w Polskim prawie o ruchu drogowym ale tak sie sklada ze wiem jak to wyglada w Czechach. Jest zupelnie odwrotnie jak wiekszosc z was pisze.
Dokładnie, gdy stoisz, to przecież nie ma czegoś takiego jak bezpieczna odległość. Płaci osoba, która wjechała w Ciebie, nieważne czy ucierpiałeś tylko Ty, czy jeszcze 10 dodatkowych samochodów, które stały przed Tobą.
Tak sie sklada ze w Czechach obowiazuje bezpieczny odstep na postoju (np. korek na autostradzie) ktory wynosi jak sie nie myle minimum 1,5m od samochodu stojacego przed toba. Ktos wjechal ci w dupe to z jego ubezpieczenia robia ci tyl twojego samochodu. Ty natomiast wjechales w dupe kolesiowi stojacemu przed toba bo NIE ZACHOWALES owego bezpiecznego odstepu. Wtedy twoja ubezpieczalnia placi za robienie tylu samochodu przed toba a ty (w przypadku braku AC) placisz z wlasnej kieszeni za robienie przodu w swoim wozidle.
Jeśli dobrze kojarzę to termin "bezpieczna odległość" funkcjonuje gdy pojazdy są w ruchu.
Zgadza sie. Jednak w Czechach obowiazuje rowniez na postoju obojetnie gdzie czy przejscie kolejowe czy swiatla czy korek na autostradzie. Bezpieczny odstep ma byc i juz. Ty go nie stosujesz, dojedzie do kolizji - sam sobie winny jestes.
To tak nie działa daras, wszystko idzie z ubezpieczenia osoby która w ciebie wjechała, jak Ty przez to uderzyłeś w kogoś z przodu to również idzie z ubezpieczenia tego kto wjechał w Ciebie. To by było totalnie bez sensu gdybyś Ty miał płacić.
Nie wiem jak w Polsce ale w Czechach nie. Patrz wyzej.
Bzdura, w takiej sytuacji nie ma pojęcia bezpiecznego odstępu - zawsze płaci ten co uderzył z tyłu.
Przykład - Wypadek Łask , karambol !! dnia 23-09-2011 (http://www.youtube.com/watch?v=Pqtm8AyXTrg#)
Interesujacy przyklad ciezko rostrzygnac ale sprawa jest chyba jasna. Przy takiej predkosci tylko jeden jest winny.
Uwierz mi, jestem pewien. :E
To nie miałoby prawa tak działać, zresztą jestem pewien że tak nie działa, utwierdza mnie w przekonaniu identyczna sytuacja którą widziałem w TVN Turbo - niezależnie od ilości poszkodowanych całkość odszkodowania płaci zawsze ubezpieczyciel sprawcy.
Ale jeśli upierasz się przy swoim - okej, nie mam siły kłócić się na ten temat.
Rowiez nie bede sie klocic jesli chodzi o Polskie prawo bo po prostu nie jestem pewien. W Czechach jednak tak to dziala i jestem tego z doswiadczenia na 100% pewny
Sprawca dostaje za spowodowanie i wjechanie Ci,z twojego ubezpieczenia natomiast idzie pokrycie łatanie tyłka tego co był przed tobą bo nie zachowałeś bezpiecznej odległości.
Nie wierzysz to zapytaj znajomego z drogowki.
Jak juz mowilem. W Polsce nie wiem ale jesli chodzi o Czechy to prawda.
Dodajac. swoja teorie opieram na swoim wlasnym doswiadczeniu. Kumplowi sie zdarzyla dokladnie taka sytuacja i jest tak jak wyzej opisalem. Stal w korku na autostradzie. Czech wjechal mu do zadku a on kolesiowi przed nim. wygladalo to tak:
Ubezpieczalnia Czecha ktory mu wjechal w pierwszej kolejnosci placila kumplowi za latanie tylu jego samochodu.
Ubezpieczalnia kumpla placila za latanie tylka kolesia stojacego przed nim (przed ktorym nie zachowal bezpiecznego odstepu)
Kumpel z wlasnej kieszeni placil za robienie przodu w swoim samochodzie bo nie mial wykupionego AC.
I nikt mi nie powie ze tak tak nie jest bo jestem co do tego w 100% pewny ze tak jak wyzej opisalem wlasnie jest. I powtarzam po raz kolejny ze mowie o prawie jakie obowiazuje na terenie Czech NIE POLSKI !
-
Posiadam prawo jazdy już od 10 lat i nigdy nie miałem żadnej stłuczki.
-
Dziadek ma od 80 lat i też nie miał stłuczki ani jednej.