Widzę, że to dobry wątek by opowiedzieć moją historię
Też, jak autor, jestem z Krakowa, też mam M700, tylko, że go nie zgubiłem, natomiast znalazłem (nie, nie M700) Motorolę V8. Leżała sobie na trawniku obok chodnika, przy ul. Zakopiańskiej. Wcale jej nie podniosłem, bo pierwsza myśl, że musi być całkiem zepsuta i ktoś wyrzucił, jednak ciekawość zwyciężyła, wróciłem się i okazało się, że telefon jest na chodzie !
Cóż było robić, z tapety spoglądała na mnie piękna pani w bikini na jakimś jachcie, widać, że właściciel to pewnikiem jest facet. Z zaciekawieniem pobawiłem się tym cackiem, bo tak od dawna nie mam styczności z czymś co potocznie nazywa się "komórką". Wrażenia nawet OK, widać postęp w ciągu tych kilku lat. Jedyne co, to oduczyć się naciskania ekranu, TO NAPRAWDĘ
NIE DZIAŁA ...jedynie przyciski
Jeszcze tylko odrzucenie podszeptu diabełka
"ile za niego bym dostał" i już dzwoniłem do "Mamy". Pani która się zgłosiła okazała się ...właścicielką zguby ! Niezmiernie się ucieszyła, nie kryła też zaskoczenia, bo telefon zgubiła 2 dni (!!!) wcześniej. Tyle sobie leżał w WIDOCZNYM miejscu. Umówiliśmy się u niej w firmie, (kilkadziesiąt metrów dalej). Okazało się, że piękność z tapety to ona we własnej osobie
Jest współwłaścicielką w firmie budowlanej. W nagrodę zostałem obdarowany reklamówką pełną firmowych gadżetów
i dobrze, bo nic wartościowego bym nie przyjął ...a długopisy, notesiki itp. rozdałem w biurze pracownikom
Mnie pozostało miłe wspomnienie
PS. Po 16 miesiącach wiem, że mój E-TEN M700 nie jest ósmym cudem świata, ale mimo drobnych problemów (głównie za sprawą oprogramowania), wcale nie jest taki zły jak tu niektórzy złośliwie pisali.