Witam,
W tym wątku poruszonych jest wiele ciekawych, niejednokrotnie wręcz fascynujących problemów, ale ja chciałem się odnieść tylko do jednego.
Jako, że testowaniem oprogramowania zajmuję się zawodowo od 15 lat. Być może uda mi się w prostych słowach wyjaśnić, dlaczego nie praktykuje się testów (ani alfa, ani beta) w tzw. szerokim gronie użytkowników.
Rzecz w tym, że taki użytkownik, zwany testerem, musi posiadać pewną rzadką umiejętność. A mianowicie musi umieć jasno, prosto i szczegółowo opisać sytuację w jakiej błąd, error czy też babol się ujawnia. Ba! Musi to umieć opisać tak, żeby ktoś inny, np. programista, mógł wg opisu ten błąd odtworzyć. Czyli chodzi o uzyskanie efektu powtarzalności zjawiska.
Np. „Na sprzęcie (tu opis), po uruchomieniu programu i wykonaniu kombinacji, strzałka w dół, strzałka w dół, enter, enter, program się zawiesza zawsze pomiędzy 15:00 16:20 czasu zulu.”
A z doświadczenia wiem, że dopuszczając do testowania wszystkich kto tylko chce, 90% informacji zwrotnych jest typu: „program zawiesił się dzisiaj 3 razy”. Albo „wyskoczyła mi jakaś tabelka i nie wiem co robić...” i t.p. Może ten, co to czyta, ma radochę, ale niestety zajmuje mu to czas.
To właśnie dlatego, testy przeprowadza się jedynie w gronie wybranych testerów.
Bardzo dziękuję za uwagę.